"Dziecko śmieje się i bawi w najlepsze, za chwilę staje się markotne, a gorączka szybko rośnie", "U nas nawet nie wiem, kiedy wyskoczył pierwszy ząbek”. Jak nasze dzieci przechodziły ząbkowanie

Ewa Rąbek-Szymanowska

fot. Shutterstock

Każdy maluch inaczej znosi pojawienie się pierwszych zębów. Jednym dokuczają wszystkie objawy typowe dla tego procesu, inne praktycznie niezauważalnie zostają posiadaczami pierwszych ząbków. Cztery mamy opowiedziały nam o tym, jak ich dzieci przechodziły ząbkowanie.

Pierwsze zęby były najgorsze, przy kolejnych wiedziałam już co robić

W naszym przypadku ząbkowanie było naprawdę trudnym czasem. Synek w końcu zaczął lepiej sypiać w nocy i mieliśmy nadzieję, że z każdym miesiącem będzie tylko lepiej. I wtedy, gdy miał cztery miesiące, rozpoczęło się ząbkowanie. Przestraszyłam się, bo byłam pewna, że to jakaś infekcja. Poszliśmy do pediatry. Lekarz mnie uspokoił, nic niepokojącego nie zauważył, natomiast powiedział, że trafił nam się “egzemplarz”, który ząbkowanie przechodzi ze wszystkimi klasycznymi objawami. Gorączka była wysoka, nawet 38,5 stopnia Celsjusza, dziecko było marudne, nie zapadało na swoje drzemki. Straciło apetyt i nic oprócz mleka nie chciało przełknąć. A już byliśmy na etapie rozszerzania diety. Pierwsze zęby były najgorsze, przy kolejnych wiedziałam już co robić. Pomógł gryzak, produkt na ząbkowanie, lek przeciwgorączkowy i przeciwbólowy.

Mała się śliniła, a mąż żartował, że trzeba uważać, aby się nie odwodniła

U mojej córeczki Laury ząbkowanie rozpoczęło się w szóstym miesiącu życia. Przechodziła ten proces w nietypowy sposób.

Fot.: ShutterstockFot.: Shutterstock


Nie miała gorączki, nie straciła apetytu, nie była nawet marudna. Kilka dni przed pojawieniem się pierwszego ząbka zaczęła się po prostu bardzo obficie ślinić i często wkładać rączki do buzi. Śliniła się tak bardzo, że co 2-3 godziny musiałam ją przebierać, bo miała mokrą bluzkę. Mąż żartował, że trzeba uważać, aby się nie odwodniła. To ślinienie się utrzymywało się przez kilka miesięcy, raz było bardziej obfite, raz mniej. Gdy Laurze zaczęły wychodzić czwórki, gryzła wszystko, co miała pod ręką. Widać było, że swędzą ją dziąsła. Ulgę przynosiły jej schłodzone gryzaki i preparat dla ząbkujących dzieci.

Fot.: Shutterstock


Nie zapomnę nieprzespanych nocy

Zarówno w przypadku mojego starszego, jak i młodszego syna ząbkowanie wyglądało dokładnie tak samo. Dziecko śmieje się i bawi w najlepsze, za chwilę staje się markotne, a gorączka szybko rośnie. Do tego jeszcze biegunka i brak apetytu. Maluch był głodny, więc stawał się zły, płakał wniebogłosy, a jeść wciąż nie chciał. Problematyczne było nawet podanie mu leków przeciwbólowych i przeciwgorączkowych. Błędne koło. Trwało to na szczęście tylko kilka dni, o dziwo moje dzieci gorzej znosiły wyrzynanie się jedynek niż pozostałych zębów. Nie zapomnę jednak tych nieprzespanych nocy i rozżalonych szlochów chłopców. Do tej pory pamiętam też ból pleców po wielogodzinnym noszeniu, uspokajaniu i bezskutecznych próbach ich uśpienia.

Koleżanki straszyły mnie, że będzie jak przy kolkach

U nas nawet nie wiem, kiedy wyskoczył pierwszy ząbek. Koleżanki, które miały starsze dzieci, straszyły mnie, że będzie jak przy kolkach, że powinnam się przygotować na kolejne nieprzespane noce.

Fot.: ShutterstockFot.: Shutterstock

Tymczasem któregoś dnia, przy śniadaniu, zauważyłam, że u mojego synka przez dziąsło na dole przebiła się jego pierwsza jedynka. Nic nie zapowiadało ząbkowania, byłam więc kompletnie zaskoczona. Nie ślinił się, miał dobry apetyt, nie było żadnych gorączek, biegunek i innych objawów. W przypadku piątek widziałam, że może odrobinę swędzą go dziąsła, ale widocznie nie było to uciążliwe, bo nie tracił dobrego humoru. Mimo to kupiłam chłodzący i preparat znieczulający dla ząbkujących dzieci. Pomagał, bo mój maluch przestał wkładać do buzi wszystko, co wpadło mu w ręce.

Wróć do strony głównej